Wędrowanie bez plecaka - dzień szósty w podróży

Nowica - Jezioro Klimkowskie - Łosie - Szymbark

Tekst: Mirosław Kłopotowski i Gosia Kawka, Fotografie: Gosia Kawka

 

                Gdy budzi nas zapach świeżo smażonych placuszków i kawy, wiemy, że jesteśmy w dobrych rękach w odpowiednim miejscu i czasie.  Bez względu na ilość serdecznych słów jakie byśmy nie napisali w kierunku Ani, Artura, Niny i Kamilka Szpili, tam tzn. do "Szpilkowa" w Nowicy trzeba pojechać samemu. Zobaczyć na własne oczy i poczuć wszystkimi zmysłami atmosferę jaką roztaczają w swoim domu.

                Wspaniały widok z ich tarasu sprawił, że mieliśmy ochotę wygodnie zasiąść w fotelach i z filiżanką dobrej kawy, od tak po prostu, obserwować Beskid Niski. To oczywiście były nasze skryte marzenia, bo dobrze znaliśmy plan na szósty i ostatni dzień "Wędrowania bez plecaka". Niezwykle różnorodny i pełen atrakcji dzień, dlatego z niecierpliwością czekaliśmy na rozwój zdarzeń. Zalew Klimkówka, nasz pierwszy punkt na trasie to miejsce niebywałe z kilku względów. To właśnie tutaj kręcono "Ogniem i Mieczem". Jerzy Hoffman wraz z ekipą filmową stwierdzili, że jezioro zaporowe idealnie "zagra" Dniepr w ich superprodukcji. Ale oprócz angaży aktorskich zalew przede wszystkim spełnia rolę retencyjną, przeciwpowodziową i zaopatrzeniową dla Gorlic w wodę. Jest wykorzystywany również do celów rekreacyjnych.

                Wiele słyszeliśmy o beskidzkim pstrągu. Nasza ciekawość zaprowadziła nas do restauracji "U Eda", w której zasmakowaliśmy pysznej rybki. To był smakowity przystanek przed zwiedzaniem Zagrody Maziarskiej w Łosiu. Mieliśmy szczęście w nieszczęściu, ponieważ odwołane tydzień wcześniej wydarzenie, Festiwal Maziarstwa został przeniesiony akurat na dzień naszej wizyty w Zagrodzie. To było przeżycie, podczas którego naszymi przewodniczkami były niezwykle charyzmatyczne panie. Poznanie historii miejscowości, która zasłynęła z produkcji mazi i smarów używanych do kół w wozach oraz kontakt z lokalnymi rękodzielnikami i artystami - to wszystko napawało nas olbrzymią radością. Łosie były najbogatszą miejscowością na Łemkowszczyźnie, stąd w krajobrazie wsi możemy podziwiać imponujące domostwa. Trafiliśmy do ciekawego i różnorodnego "kotła", w którym królowały beskidzkie smaki, kształty i wzory. To była czysta przyjemność móc znaleźć się wśród wielu gości przybyłych na Święto Maziarzy.

                Opuszczaliśmy Zagrodę Maziarską z żalem, ale i uśmiechem na ustach, bo czekała na nas kolejna atrakcja Beskidu Niskiego, mianowicie Skansen Ziemi Pogórzańskiej w miejscowości Szymbark. Można rzec, że to "wioska we wsi", ponieważ zbiory muzealne jakie podziwialiśmy włącznie z chatami i ich wyposażeniem przeniosły nas w inny świat. Ważną rolę w przekazywaniu tradycji regionu kolejnym pokoleniom odegrał Robert Reainfus, etnograf badający kulturę Łemków i Bojków na terenie Karpat. Pozostawił olbrzymią ilość materiałów w tym fotografii, które do dziś służą jako źródło wielu informacji i ekspozycji. W skansenie podziwialiśmy pomnik badacza, który siedzi przy niewielkiej chacie z notatkami w ręku.

                Tak wyglądał jeden z naszych ostatnich obrazków podczas wyprawy po Beskidzie Niskim. Był to czas ciszy i spokoju, wewnętrznych przemyśleń i kontemplacji w okolicznościach nieskażonej przyrody. Wiele się nauczyliśmy o tym regionie. Wiele się nauczyliśmy o sobie jako podróżnikach. Nowe znajomości i doświadczenia zebrane na szlaku będą w naszej pamięci i sercu prze długie lata Wyjeżdżając nie było pożegnań. Mówiliśmy "Do widzenia. Do zobaczenia. Jeszcze tu wrócimy".

 

Wideorelacja na naszym profilu na Facebooku: https://www.facebook.com/VisitCarpathia/videos/459125824855953/